Powoli do nich podeszłam.Koń wyglądał jakby się mnie lekko bał , ale lis delikatnie go pogłaskał i szepnął . Koń od razu się uspokoił . Teraz wszyscy patrzeliśmy na siebie . Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Witajcie jestem Marta - przedstawiłam się im , ale nie wiem czemu.
Przecież to są zwierzęta Marta one nie potrafią mówić.Mówiłam do siebie w myślach.
-Witaj Marto ja nazywam się O-chan a to Wichura . - Lis przedstawił się wskazując jednocześnie na konia .
- Ty umiesz mówić?! - zapytałam - Jak to możliwe?!
- Ty mnie rozumiesz ? - zapytał równie zaskoczony O-chan
- Tak rozumiem cię , ale dlaczego?... - w mojej głowie kłębiło się tyle pytań że nie wiedziałam już które z nich zadać.
- Wichuro czy ty myślisz o ty co ja ? - zapytał O-chan
- Możliwe ... to by wyjaśniało tamto popołudnie - od powiedziała Wichura
- Przepraszam , ale czy wolo mi wiedzieć o czym mówicie ? -zapytałam nieśmiało
- Wybacz Marto , ale to jeszcze nie jest odpowiednia pora - powiedziała Wichura
- Nie bądź zła nie jesteś jeszcze na to gotowa - poparł Wichurę O-chan
- Dobrze - rzekłam - mam nadzieje że jeszcze się spotkamy
- Spokojnie -powiedziała Wichura
- Spotkamy się - dopowiedział O-chan
Obróciłam się i poszłam trochę dalej w las . Trzeba się zapoznać z terem . Szłam przez las przez jakąś godzinę gdy zauważyłam jakieś małe stworzenie w krzakach . Było to małe zwierzątko (wybacz ale tego zdrobnienia nie podaruje :* ) wzrostem podobne do wiewiórki . Jego oczy były o wiele za duże jak na wiewiórkę . Uszy też miał za duże .
- Witaj maluszku.-powiedziałam
- Witaj -powiedział bardzo szybko i nie wyraźnie
- Jak się nazywasz ? Ja jestem Marta - przedstawiłam się
- Ja ? Nazywam się Eevee-również się przedstawił
- Miło mi ciebie poznać Eevee - powiedziałam szczerze
- Ty mnie rozumiesz !? - zapytał zaskoczony Eevee
- Taak chyba rozumiem wszystkie stworzenia - stwierdziłam
- Naprawdę ? To wspaniale ! -zawołał uradowany Eevee
- Eevee gdzie masz rodziców ? - zapytałam
- Rodziców ? My młode zostawiamy same , zaraz jak ewoluujemy -odpowiedział Eevee
- Czyli jesteś sam ? To może chcesz iść ze mną ja też jestem sama , bez rodziców - za proponowałam.
- Oczywiście ! - natychmiast zgodził się Eevee
- To może chodź do mojej torby , nie chcę żebyś się męczył -zaproponowałam
Eevee szybko pokiwał główką i wskoczył do mojej torby . Uśmiechnęłam się . Już nie jestem sama . Chociaż to mi nie przeszkadza . Po kolejnych godzinach wyszliśmy z lasu . Kiedy się rozejrzałam doskonale wiedziałam gdzie jesteśmy . To tutaj kiedyś mieszkałam . Poszłam zobaczyć co zostało z chatki . Tak jak myślałam : całkowicie spalona . A koło domu stoją trzy kamienne , mizernie wykonane nagrobki . Elizy z Black , Zbyszek z Black i Marta z Black .(W średniowieczu nie było nazwisk tylko miasta z których się pochodziło dlatego Marta ma na nazwisko Black od miasta w którym się urodziła i w którym mieszkali jej rodzice) Oni myślą że nie żyję ... w sumie to ma sens . Znikłam na dziesięć lat i nagle się pojawiam ? Nie mogę się pokazywać ludziom jeszcze nie . Na razie schowam się w lesie , poszukam schronienia i zamieszka tam z Eevee na jakiś czas , to jest jakiś plan . Szliśmy długo . Mijaliśmy wiele drzew ależ żadne nie było duże żebyśmy mogli się tam zmieścić . Po jakimś czasie słyszałam równomierne chrapanie Eeveego . Kiedy zbliżał się wieczór znalazłam dobre drzewo.
Było ogromne,jego korzenie prowadziły dosyć głęboko . Uśmiechnęłam się . Nazbierałam szybko trochę trawy i wyłożyłam ziemie w ty moim tymczasowym "domu" . Delikatnie ściągnęłam torbę z ramienia i położyłam koło siebie . Przytuliłam torbę i zapadałam w sen . Ze snu wyrwało mnie popłakiwanie Eeveego . Coś mu się pewnie przyśniło wzięłam go na ręce i przytuliłam natychmiast przestał płakać i zamruczał.Odłożyłam go z powrotem . Wyszłam z drzewa i poszukałam jagód które mogłabym z Eeveem zjeść . Zerwałam największy liść w okolicy i nazbierałam dużo tych słodkich owoców . Kiedy liść był pełny wróciłam i usiadłam koło Eeveego . Długo myślałam dziś był pierwszym dniem od dziesięciu lat kiedy nie byłam z Luną . Bardzo mi jej brakowało . Noc już się kończyła przespałam jakąś godzinę może dwie . Kiedy Eevee się obudził dałam mu połowę jagód . Kiedy już zjedliśmy wszystkie jagody zaczęłam zbierać patyki i delikatnie zamykać przejście , Eevee w tym czasie poszedł zobaczyć czy w pobliżu nie ma jakiegoś zagrożenia . Gdy wrócił praca była skończona . Wejście było bardzo małe , Eevee wychodził bez problemu,ja natomiast musiałam się czołgać , żeby wejść do środka .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz