muzyczka

niedziela, 14 lutego 2016

Rozdział III

Kiedy się odwróciłam znów go zobaczyłam po tych dziesięciu latach  wyglądał jakby wciąż czekał,ale nie był już całkiem sam.Ten młody lis (dostałam ochrzan za zdrobnienia * autorka ) siedział na grzbiecie pięknego białego konia.
Powoli do nich podeszłam.Koń wyglądał jakby się mnie lekko bał , ale lis delikatnie go pogłaskał i szepnął  . Koń od razu się uspokoił . Teraz wszyscy patrzeliśmy na siebie . Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Witajcie jestem Marta - przedstawiłam się im , ale nie wiem czemu.
Przecież to są zwierzęta Marta one nie potrafią mówić.Mówiłam do siebie w myślach.
-Witaj Marto ja nazywam się O-chan a to Wichura . - Lis przedstawił się wskazując jednocześnie na konia .
- Ty umiesz mówić?! - zapytałam - Jak to możliwe?!
- Ty mnie rozumiesz ? - zapytał równie zaskoczony O-chan
- Tak rozumiem cię , ale dlaczego?... -  w mojej głowie kłębiło się tyle pytań że nie wiedziałam już które z nich zadać.
- Wichuro czy ty myślisz o ty co ja ? - zapytał O-chan 
- Możliwe ... to by wyjaśniało tamto popołudnie - od powiedziała Wichura
- Przepraszam , ale czy wolo mi wiedzieć o czym mówicie ? -zapytałam nieśmiało 
- Wybacz Marto , ale to jeszcze nie jest odpowiednia pora - powiedziała Wichura
- Nie bądź zła nie jesteś jeszcze na to gotowa - poparł Wichurę O-chan
- Dobrze - rzekłam - mam nadzieje że jeszcze się spotkamy 
- Spokojnie -powiedziała Wichura
- Spotkamy się - dopowiedział O-chan
Obróciłam się i poszłam trochę dalej w las . Trzeba się zapoznać z terem . Szłam przez las przez jakąś godzinę gdy zauważyłam jakieś małe stworzenie w krzakach . Było to małe zwierzątko (wybacz ale tego zdrobnienia nie podaruje :* ) wzrostem podobne do wiewiórki . Jego oczy były o wiele za duże jak na wiewiórkę . Uszy też miał za duże .
- Witaj maluszku.-powiedziałam
- Witaj -powiedział bardzo szybko i nie wyraźnie 
- Jak się nazywasz ? Ja jestem Marta - przedstawiłam się
- Ja ? Nazywam się Eevee-również się przedstawił
- Miło mi ciebie poznać Eevee - powiedziałam szczerze
- Ty mnie rozumiesz !? - zapytał zaskoczony Eevee
- Taak chyba rozumiem wszystkie stworzenia - stwierdziłam
- Naprawdę ? To wspaniale ! -zawołał uradowany Eevee
- Eevee gdzie masz rodziców ? - zapytałam
- Rodziców ? My młode zostawiamy same , zaraz jak ewoluujemy -odpowiedział Eevee
- Czyli jesteś sam ? To może chcesz iść ze mną ja też jestem sama , bez rodziców - za proponowałam.
- Oczywiście ! - natychmiast zgodził się Eevee
- To może chodź do mojej torby , nie chcę żebyś się męczył -zaproponowałam
Eevee szybko pokiwał główką i wskoczył do mojej torby . Uśmiechnęłam się . Już nie jestem sama . Chociaż to mi nie przeszkadza . Po kolejnych godzinach wyszliśmy z lasu . Kiedy się rozejrzałam doskonale wiedziałam gdzie jesteśmy . To tutaj kiedyś mieszkałam . Poszłam zobaczyć co zostało z chatki . Tak jak myślałam : całkowicie spalona . A koło domu stoją trzy kamienne , mizernie wykonane nagrobki . Elizy z Black , Zbyszek z Black i Marta z Black .(W średniowieczu nie było nazwisk tylko miasta z których się pochodziło dlatego Marta ma na nazwisko Black od miasta w którym się urodziła i w którym mieszkali jej rodzice) Oni myślą że nie żyję ... w sumie to ma sens .   Znikłam na dziesięć lat i nagle się pojawiam ? Nie mogę się pokazywać ludziom jeszcze nie . Na razie schowam się w lesie , poszukam schronienia i zamieszka tam z Eevee na jakiś czas , to jest jakiś plan . Szliśmy długo . Mijaliśmy wiele drzew ależ żadne nie było duże żebyśmy mogli się tam zmieścić . Po jakimś czasie słyszałam równomierne chrapanie Eeveego . Kiedy zbliżał się wieczór znalazłam dobre drzewo.

Było ogromne,jego korzenie prowadziły dosyć głęboko . Uśmiechnęłam się . Nazbierałam szybko trochę trawy i wyłożyłam ziemie w ty moim tymczasowym "domu" . Delikatnie ściągnęłam torbę z ramienia i położyłam koło siebie . Przytuliłam torbę i zapadałam w sen . Ze snu wyrwało mnie popłakiwanie Eeveego . Coś mu się pewnie przyśniło wzięłam go na ręce i przytuliłam natychmiast przestał płakać i zamruczał.Odłożyłam go z powrotem . Wyszłam z drzewa i poszukałam jagód które mogłabym z Eeveem zjeść . Zerwałam największy liść w okolicy i nazbierałam dużo tych słodkich owoców . Kiedy liść był pełny wróciłam i usiadłam koło Eeveego . Długo myślałam dziś był pierwszym dniem od dziesięciu lat kiedy nie byłam z Luną . Bardzo mi jej brakowało . Noc już się kończyła przespałam jakąś godzinę może dwie . Kiedy Eevee się obudził dałam mu połowę jagód . Kiedy już zjedliśmy wszystkie jagody zaczęłam zbierać patyki i delikatnie zamykać przejście , Eevee w tym czasie poszedł zobaczyć czy w pobliżu nie ma jakiegoś zagrożenia . Gdy wrócił praca była skończona . Wejście było bardzo małe , Eevee wychodził bez problemu,ja natomiast musiałam się czołgać , żeby wejść do środka .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz